Znów jest o czym pisać ;)
Wreszcie coś drgnęło do przodu. Jesienią zdążyliśmy zalaż fundamenty i nastała Królowa Nikończąca się Zima. Jak dobrze że juz sobie poszła...
Kiedy tylko wiosna nieśmiało zaczęła wyglądać z za chmur ruszyliśmy do akcji - rozkładania rur kanalizacyjnych, ubijanie piasku no i wczoraj wreszcie zalewanie chudziaka! Mąż się ponoć tam nieźle nagimnastykował, szczególnie przy "skoczku" do zagęszczania podłoża....
Efekty pracy widziałam narazie tylko na zdjęciach i już mnie ciągnie żeby zobaczyć "buty" naszego morela w rzeczywistości...
W poniedziałek przychodzi murarz. Strasznie jestem ciekawa jak będę w realu wyglądać te pomieszczenia. Ciekawe czy moje wyobrażenia pokryją się z rzeczywistością...